chodzilem duzo po miescie w nocy w Gwatemali (jedno z glownych miast Ameryki Centralnej) i... policja
niecch kazdy sobie dopowie
w 2 osoby

nastepnego dnia mialem zeznawac ws.tamtej kradziezy, tak mialem juz ustalone z mila pania honorowy konsul (mila z wyjatkiem olewania mojego maila, zupelnie jak ta fundacja z helsinek i inni) .zrezygnowalem poniewaz to byli gliniarze , wywiezli mnie do lasu ok.3:00 w nocy 21/02/2012 (6th ave daleko daleko az koniec spiralnej drogi wzwyz) i straszyli pukawkami. Kliknij
wczesniej z 2 razy probowali mnie wtedy wywiezc i wyprowadzic gdzie indziej na miescie, nie zgadzalem sie. Wczesniej jeszcze policjant zabral sobie podczas sprawdzania gdy zaslanial go samochod pieniadze z mego portfela, ale po oddaniu ja przeliczylem i zauwazylem. Komputer np polozyli daleko na wycieraczce przy przednim siedzeniu. Starszy policjant ok. 45 powtarzal ciagle 'que pais?' ('z jakiego kraju jestes?'), choc mu w koncu na to odpowiedzialem (zartem, ze 'guatemala'). Ukradli 11000 dolarow belize (5500 usd) i komputer, pozniej jeszcze podstawiali jakies aluzje odnosnie tego, co mialem na Pulpicie komputera.
Nr wozu 19050 czy w kazdym razie xx050. Pozniej ciagle jeszcze mnie zastraszano, dodatkowe patrole, gdziekolwiek pojde, nawet ten sam jeszcze, jakis czlowiek w kominiarce przy stacji benzynowej i z wymierzonym w gore pistoletem (gorne okno) itd. itd.Tej nocy nie spalem.
Jeszcze i inne rzeczy pozniej robiono, wrecz z bardzo milymi kelnerkami ze znanej mi restauracji nastepnego dnia (na lotnisku) - slodko pytaly mnie chyba o imie czy jakies jeszcze detale - id., moze nie opisujmy, zalozmy, ze same przypadki

no a co powiedziec o tym "everything's gonna be alright", ladna piosenka nastepnego dnia podstawiona mi, prawda? Zaslanialem usta tuz po rozboju: zrozumiano pewnie, ze nie powiem nic.

A pozniej ilez to razy podstawiano mi, jeszcze w panamie, biegajacych ludzi. To pewnie z Polski plynie. Chyba (to jest dosc wyrazne) chca mi wytykac jak uciekalem (wprawdzie nie w poplochu) po zobaczeniu tego czlowieka w kominiarce z pistoletem...

A "no worry" to pozniej jakze czesto podstawiano mi - nawet w UPSie (i w filii Mail Boxes Etc, i na www.ups.com nawet), nawet w Gorgonie (Panama), gdzie ugrzazlem w piasku odjezdzajac od potencjalnych wynajmujacych; znacznie czestsze sie stalo mowienie tego w mojej obecnosci...

 

 

  Blisko dworca autobusowego w Gwatemali jest taki hotelik (b. niski standard) "Los Angeles" (z wyraznie napisanym "abierto 24 horas" - przygotowali sie, wiedzieli, ze w Berlinie np. wieczorem czy w nocy juz nie bralem hoteli, bo nie wszedzie w ogole jest recepcja otwarta). Obok niego jest knajpka, otwarta do 11-ej. Gdy przybylem do Gwatemali (z Meksyku) teraz w lutym 2012, zatrzymalem sie wlasnie w tej knajpce; pewnie to przewidziano. Od poczatku mnie tamtejsza obsluga przekonywala, ze jest bardzo niebezpiecznie i ze zabiora mi laptopa. Podstawiano tez osoby (jak sie okazalo - z pozniejszej rozmowy obslugi z tym czlowiekiem - synek zalogi), ktore zaczynaly przystawiac sie do mnie i sprawiac wrazenie, jak gdyby zaraz mialy ukrasc komputer. Non stop mnie przed tym ostrzegano. Mowiono, ze mam byc w hotelu, ze obok jest hotel, zebym wzial pokoj, jest tani, koniecznie. Mowiono, ze w knajpce jest bezpiecznie, ale nie recza za to, co na zewnatrz.
Wszystko to robi wrazenie, ze od poczatku bylo ustalone, ze jesli bede pozno po zmroku chodzil sobie, to mnie okradna. I te "Transito Lento" podstawiane tuz przed rozbojem... Zebym sie nie spieszyl... Ze dochodzenie policyjne, na ktore sie mialo zanosic, bedzie dlugie... Zebym zostal...
Pani honorowy konsul Ewa Lerner - no coz, najpierw w ogole nie odpowiadala na maila (w realu udawala, ze nie dostala), w koncu gdy sie udalo spotkac osobiscie, powiedziala, ze tamten czlowiek raczej nie odda; ze probowala w MSW sie dowiedziec po nrze rejestracji, ale ni cholery nie powiedza, ochrona danych osobowych. Proponowala jakies rozwiazania w rodzaju prywatny detektyw, ktoremu jeszcze trzeba by duzo zaplacic (z poczatku nie wiedziala, "wlasnie sie dowiaduje, czy nie zrobilby tego za darmo"). Ponoc potrafilby w ciagu pol godziny zdobyc dane czlowieka; za te opcje jednak podziekowalem, zbyt droga, poza tym i tak bylbym na pozycji slabego ("po co do mnie pan idzie? prosze isc na policje"). Rozboj zdarzyl sie wlasnie tamtej nocy po moim mailu z dalszymi detalami, pani konsul odeslala mi gotowy tekst planowanego zeznania po hiszpansku.

 

Szczegoly policyjnej napasci polaczonej z wygrazaniem pistoletami poznalo Centrum, w tym rodzina, jeszcze zanim ja je ujawnilem.
Kazdy, kto ma minimalne chocby pojecie o stosunkach miedzynarodowych, wie, co to oznacza.
[edit 01-05-2013] powyzsze zdanie napisalem zanim pojalem istote sledzenia mnie, ale w sumie jest aktualne. Zreszta na dokladke oddano mi jeszcze indeks na PW, ktory tamze mi skradziono (taxi). Bylo takze "your case is now with the guatemalan authorities" od konsula w mailu itd.